
W czasie „urlopu macierzyńskiego” zdobywamy cały szereg nowych kompetencji i umiejętności, których często nie uwzględniamy w CV szukając nowej pracy po urlopie macierzyńskim. W społeczeństwie utarło się błędne przekonanie, że opiekując się dzieckiem/dziećmi w domu nie rozwijamy się tylko marnujemy i zaliczamy tzw. zastój zawodowy, zostajemy w tyle za całym światem i w te pędy musimy wracać do pracy, bo całkiem wypadniemy z obiegu i nikt nas nie zatrudni.
Nie zmienimy podejścia niektórych pracodawców. Niemniej jednak warto moim zdaniem pochwalić się tymi rzeczywistymi kompetencjami, które jako rodzice nabywamy (pomoże to nam przy rozmowach kwalifikacyjnych i lepiej zweryfikujemy ostateczny wybór miejsca, w którym chcemy pracować, bo przecież lepiej pracuje się tam gdzie liczą się tylko kompetencje twarde, ale gdzie można jednocześnie liczyć na dobrą atmosferę pracy).
Oczywiście ważna jest wiedza i doświadczenie, ale w praktyce to rodzice często szybciej osiągają pewną życiową dojrzałość, posiadają więcej tzw.kompetencji miękkich potrzebnych w codziennej pracy niż przeciętny student pierwszych lat.
W tym wpisie lista kompetencji, które moim zdaniem zdobywają rodzice już w pierwszych miesiącach rodzicielstwa.

- Odpowiedzialność – tę kompetencję w CV wpisuje większość osób. Większość utożsamia się z nią i wydaje się im taka oczywista, a jednak nie do końca. Weryfikują ją sytuacje w pracy i w życiu osobistym. To jak się zachowujemy i czy liczymy się z konsekwencjami naszych zachowań. Wysokie poczucie odpowiedzialności możemy zdobyć oczywiście o wiele wcześniej, już w okresie dzieciństwa, ale jeśli ktoś wychowuje jedno, czy więcej dzieci, to czy można o nim powiedzieć, że jest nieodpowiedzialny? Nie mówimy tu oczywiście o skrajnych przypadkach i problemach z osobowością tylko o normalnej, zdrowej psychicznie rodzinie. Uważam, że już samo małżeństwo jest dowodem pewnej dojrzałości, a co za tym idzie odpowiedzialności, bo już wtedy bierzemy odpowiedzialność nie tylko za siebie ale i za współmałżonka.
- Odporność na stres – myślę, że siłą rzeczy prędzej czy później wypracowujemy ją jako rodzice, bo przy chronicznym stresie, nieumiejętnością radzenia sobie z nim, nie moglibyśmy normalnie funkcjonować. Mówiąc tu oczywiście o zdrowej sytuacji (bez żadnych schorzeń, chorób układu nerwowego i innych zaburzeniach) moim zdaniem odporność na stres mamy jako rodzice na pewnym poziomie ukształtowaną. Niektórzy pewnie pomyślą: a co ona może wiedzieć jaki poziom stresu jest na danym stanowisku? Oczywiście, może być to praca tak stresująca, która nas wykańcza i trudno jest nam sobie z nią poradzić, bo wracamy do domu zmęczeni, a tam gromadka dzieci oczekuje na naszą opiekę, pomoc i wsparcie – pytanie czy chcemy nadal pracować na takim stanowisku?
- Umiejętność realizowania kilku zadań jednocześnie – myślę, że większość kobiet opiekujących się w domu dziećmi może tę kompetencję śmiało wpisać do swojego CV. Potrafimy jednocześnie gotować, planować, sprzątać i robić jeszcze inne rzeczy opiekując się dzieci w jednym czasie. Nie na każdym stanowisku taka umiejętność się zapewne przyda,szczególnie tam, gdzie potrzebne jest maksymalne skupienie i precyzja, ale z pewnością może ona usprawnić funkcjonowanie na nie jednym stanowisku.
- Umiejętność działania pod presją czasu – któż nie jest obyty w tymże zagadnieniu jak nie rodzic? Może jest to inna presja czasu, ale jednak jest , bo jeśli nie sprężymy się i szybko nie wyjdziemy w zimie rano z kilkorgiem dzieci to się zagrzeją, w konsekwencji rozchorują. Takich sytuacji można by mnożyć na pęczki kiedy to rodzic musi podjąć szybko decyzję, a później sprawnie działać, aby zdążyć do pracy, do lekarza, uratować kryzysową sytuację, która nie cierpi zwłoki – to wszystko dzieje się pod pewną presją czasu.
- Komunikatywność – jeśli potrafisz się dogadać z dwulatkiem – dogadasz się z każdym! 🙂
- Dobra organizacja pracy – bez tego dom byłby w rozsypce. I faktycznie czasem jest, bo nie zdążymy czegoś zrobić, albo zmorzy nas choroba, ale generalnie wypracowujemy ją i doskonalimy przy dzieciach, bo poza naszymi potrzebami, zajęciami, obowiązkami musimy zorganizować też czas dla młodszych członków rodziny, nierzadko odpowiednie posiłki, wizyty u lekarza i wiele innych.
- Umiejętność budowania relacji – relacje z dzieckiem budujemy już od najmłodszego wieku i doskonalimy się w tym. Wiemy, że jest to proces długotrwały i trzeba być w tym wytrwałym. Jeśli potrafimy budować relacje z naszymi niemówiącymi jeszcze dziećmi to myślę, że poradzimy sobie z zbudowaniem ich z dorosłymi przełożonymi i klientami.
- Elastyczność – to jest kluczowe w zawodzie mamy i taty. Nie da się działać według ściśle określonego grafiku. Mając pod opieką dzieci małe i te starsze cały czas musimy być elastyczni i dopasowywać się do wyzwań dnia codziennego – zmiana pieluchy, czas na jedzenie,przemoczone buty, zmęczenie, pora na sen (to my dopasowujemy się na jakiś czas do potrzeb dziecka, leczymy się z perfekcjonizmu dla większego dobra ) Elastyczność to nasze drugie imię!
- Komunikatywność – rodzice często stają na rzęsach tłumacząc coś swoim kilkuletnim dzieciom. Próbujemy wyjaśniać świat naszym dzieciom w sposób jak najbardziej zrozumiały i przyswajalny na danym etapie rozwoju. Co więcej musimy na dane pytanie odpowiedzieć precyzyjnie i konkretnie, bo nasi mali odkrywcy znużą się i wyczują, że gubimy się. To pomaga nam formułować nasze myśli jasno i w prosty, zrozumiały sposób.
- Praca zespołowa – kto decyduje się na rodzinę, ten prędzej czy później doświadczy tego, że rodzina to drużyna! Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Już od najmłodszych lat wdrażamy naszych milusińskich w życie domowe żeby wiedzieli, że jeśli ktoś nie wytrze rozlanego soku, to może się to skończyć nieprzyjemnym wypadkiem, jeśli nikt w domu nie zrobi prania, czy nie wstawi zmywarki – skończą się nam czyste ubrania i talerze.
- Wytrwałość i konsekwencja – czyli to bez czego w życiu nie osiągnęlibyśmy sukcesów. Nasza wytrwałość i konsekwencja w dążeniu do celu determinuje rozwój całej rodziny. Dzieci są idealnym papierkiem lakmusowym dla naszej konsekwencji. Pewnie prędzej czy później się potkniemy i nie dotrzymamy ustalonych zachowań. Ważne jednak czy poddamy się czy podniesiemy i będziemy walczyć dalej np. o zdrowsze posiłki dla rodziny, czy więcej ruchu lub czytania.
- Planowanie i koordynowanie – ktoś musi panować nad sytuacją kiedy mamy w domu dzieci. Kto kiedy ma wizytę u lekarza, z kim i kiedy trzeba jechać na szczepienie, kto i kiedy ma zajęcia dodatkowe, organizacja transportu, posiłków. Rodzice stają się w tym z czasem naprawdę dobrzy, potrafimy dosłownie zagiąć czasoprzestrzeń!
- Mobilizowanie siebie i innych do wysiłku – kto wybrał się na daleki spacer z dzieckiem bez wózka wie o czym mówię. Kiedy jest jedno – no problem, bierzemy je po prostu na ręce, ale gdy mamy dwoje/troje maluszków – no way, muszą maszerować pieszo. I to jest właśnie sztuka żeby zmobilizować małego człowieka do przejścia jeszcze dwudziestu kroczków, a to jeszcze do następnego drzewa, a to skacząc na jednej nodze – sposobów może być wiele, ważny jest ostateczny efekt. To samo tyczy się nas rodziców kiedy po wyczerpującym dniu mobilizujemy się do wieczornego sprzątania, do wcześniejszego wstania przed dziećmi, do czytania dziesiąty raz tego samego wierszyka, chociaż sami najchętniej robilibyśmy coś zupełnie innego.
- Dbałość o dobrą atmosferę i pozytywną komunikację w zespole – czyli flagowa kompetencja mam dbających o dom. To my kreujemy atmosferę w domu. Tatusiowie oczywiście też, ale to my jesteśmy specjalistkami od tego:) Jeśli mama fuka na domowników to wszyscy mają popsuty czas. A kto jak nie tata potrafi nawet najbardziej stresującą sytuacje zamienić żartami w znośną i jak się później okazuje nie tak straszną przygodę!
- Umiejętność wypracowywania kompromisów – w tym szkolimy się już w narzeczeństwie, a po ślubie i z dziećmi, kiedy do gry wchodzą troje i więcej zawodników – to jest dopiero pole do popisu! Jak to zrobić by wilk był syty i owca cała? Myślę, że rodzicielstwo jest świetnym polem do treningu. Takich sytuacji codziennie mamy przynajmniej kilka. A gdy w domu więcej dzieci to i z kilkanaście bitew o zabawki, o miejsce na fotelu, o to kto pierwszy do łazienki. Taka nasza codzienność!

Zgadzacie się ze mną? Które z nich Wy byście wpisali do swojego CV?
A może wszystkie?
Paulina Foedke