
Płakałam, płaczę i pewnie będę płakała, bo w taki sposób uwalniam się od negatywnych emocji. Szczególnie wtedy, gdy nazbiera się ich jak to mówią „z górką”. Wypłaczę się intensywnie, pójdę na spacer i od razu mi lepiej.
Ostatnio jeśli już płaczę to głównie ze zmęczenia, bo w nocy wstaje po 3 – 7 razy (do Sylwka, Rozalki, czasem z raz do Laury).
Po kilku takich nockach zaczynam być naprawdę zmęczona i zwyczajnie delikatnie mówiąc „niemiła”.
Jestem wstrętna dla wszystkich wkoło…a później? Po takich wybuchach złości mam oczywiście wyrzuty sumienia i tak w kółko.
Najgorzej kiedy powiem coś, czego później żałuję.
Zdarza mi się że:
- Zasypiam w ubraniu po 21.
- Budzę się w środku nocy i wtedy idę się umyć.
- Nie mam kiedy na spokojnie porozmawiać z mężem, zaplanować, o dialogu małżeńskim nie wspominając (jedno z naszych zobowiązań w Domowym Kościele).
- Budzę się rozżalona, że znowu zasnęłam wcześniej niż bym chciała.
I tak dalej i tak dalej…
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię się zatrzymać. Jak już wpadnę w „amok” to trudno mnie wyhamować…
To dlaczego nie odeśpisz?
No właśnie: do południa kompletnie nie umiem zasnąć, po 12 już wraca ze szkoły Franek i teoretycznie mogłabym się zdrzemnąć, ale z kolei Sylwek wtedy nie śpi:P
Po 14:00 zbieramy się po dziewczyny do przedszkola, a kiedy one wrócą…hmm, chyba tylko raz udało mi się na 40 min.zasnąć:P
Nieprzerwany zdrowy sen jest bardzo ważny nie tylko dla naszego ciała, ale przede wszystkim dla umysłu. Przekonuję się o tym odkąd mam te małe szkraby, nie wiem tylko czy dlatego, że lat mi nie ubywa, czy moje pokłady witalności zwyczajnie się kończą, ale mam wrażenie, że teraz gorzej znoszę nieprzespane nocki niż 7 lat temu;)
Zostaje mi po po prostu przeczekać i informować zawczasu, że „nadchodzi burza”. I oczywiście odsypiać co którąś noc w miarę możliwości.
Ale płaczę też czasami z innych powodów, chociażby z takich:
- że nie radzę sobie tak jakbym chciała,
- że kolejny dzień z rzędu nie wykonałam zaplanowanej pracy,
- że nie posprzątałam naszego „monstrualnego” mieszkania,
- że dzieci żartują sobie z mojego wyglądu,
- że przeszkadzamy sąsiadom na osiedlu, bo….właściwie nie wiem do końca dlaczego, ale ewidentnie jesteśmy im „nie w smak”,
- że nie wchodzę w połowę ubrań, które mam w szafie,
- że mam paskudny brzuch i rozejście mięśnia prostego,
- że poziom decybeli, gwar i ilość kłótni między dziećmi sprawia, iż najchętniej wyszłabym z domu, ale nie mogę, bo nie ma kto mnie zmienić;P
Mam dni kiedy zwyczajnie nie ogarniam, kiedy niewiele uda mi się zrobić w domu…kiedy nie starcza mi czasu, by zadbać o siebie.
Myślę, że każda z nas ma takie dni, pytanie jak do nich podejdziemy.
Zapamiętałam jedno zdanie ś.p. ks. Jana Kaczkowskiego, nie pamiętam już czy napisał to w jakiejś książce, czy był to fragment wywiadu, ale brzmiało to mniej więcej tak: by smucić się intensywnie, tzn. pozwolić sobie na łzy, ale załatwić to w góra godzinę, bo więcej czasu szkoda, jest wiele do zrobienia.
I tego staram się trzymać, jeśli już muszę sobie popłakać.
Oczywiście cały czas nieustannie uczę się odpuszczać. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała to nie na wszystko mam wpływ. To, że nie jestem perfekcyjną panią domu nie znaczy, że nie jestem dobrą żoną i mamą. Chociaż określenie „dobra” można tu różnie rozumieć. Co to znaczy być dobrą? Każdy może to interpretować na swój sposób, ale to temat na zupełnie inny wpis. W każdym razie czasem jestem zmuszona prosić o pomoc, ugotować mrożonkę na obiad, ale przez to nasz świat się nie zawali.
Moja rodzina jest bardzo wyrozumiała dla mnie, najbardziej mąż. On się nigdy nie gniewa na mnie za to, czego nie udało mi się zrobić, ale cieszy się z tego, co jest, bo wie ile pracy wymaga ta nasza gromadka i szanuje to co robię na rzecz naszej rodziny. Dla niego jestem wystarczająca.
Szkoda, że sama dla siebie z reguły nie jestem:P
Żeby nie był to wpis jedynie smutny i dołujący to te łzy są oczyszczające i potrzebne, bo nie jesteśmy cyborgami, łzy same w sobie nie są złe. Ważne żeby wypłakać się w miarę szybko jak mówił ks.Kaczkowski: góra godzina i do przodu!
Czy Wy też tak macie? Pozwalacie sobie na łzy?
Paulina Foedke
Joanna
Paulina, ja też jestem przede wszystkim dla siebie samej niewystarczająco dobrą żoną, mamą itd i stąd potem te wszystkie frustracje… I tak. Ja też muszę się wypłakać, tylko tak mogę się ich skutecznie pozbyć.
Paulina Foedke
Przeczuwałam, że nie jestem w tym sama:) Wydaje mi się, że dobrze jest się wypłakać i oczyścić, niż dusić i odpierać te emocje.