Gdy choruje jedno dziecko już zapala się lampka alarmowa i tryb zmienia przynajmniej jeden z rodziców lub opiekunka jeśli jest.

Co kiedy choroba idzie lawinowo i na raz choruje dwoje, troje, a ostatnio u nas czworo dzieci?

Podzielę się z Wami moimi sposobami w tym wpisie.

Nie chcę uchodzić z matkę, która absolutnie ze wszystkim sobie radzi SAMA. Chciałabym,owszem. Ale wcale nie jest tak, że mam pięcioro dzieci i praktycznie ze wszystkim radzę sobie sama, jeszcze do tego pracuję zawodowo, rozwijam się i mam bujne życie towarzyskie: tak niestety nie jest. Pewnie, że mam trudniejsze momenty słabości i niemocy takie jak te w tym tygodniu, kiedy czwóreczka z piątki zachorowała. No powiedzcie mi kto zachowałby zdrowe zmysły nie śpiąc cztery noce i słuchając kaszląco-harcząco-wymiotujących podopiecznych 24h/dobę bez chwili odpoczynku? Hmmm, jest ktoś taki na sali? Być może, ale mnie zdarza w obecnej sytuacji nie zachować odpowiednio i fuknę raz po raz z niemocy praktycznie codziennie.

Faktem jest jednak, że gdy chorują dzieci obojętnie w jakiej liczbie w większości muszę sobie poradzić sama, bo: nie pracuję zawodowo, a przynajmniej nie zarabiam tyle, żeby mąż mógł sobie wziąć wolne i zastąpić mnie, a dwa nikt nie przyjdzie opiekować się chorym niemowlęciem (wiecie o co mi chodzi). W każdym razie mało jest takich kobiet, które powiedzą: hej! Ja bardzo chętnie przyjdę i zaopiekuję się Twoimi chorymi dziećmi, a Ty sobie spokojnie pracuj. Nie chodzi o stawkę, ale o sytuację i odpowiedzialność.

Abstrahując, co robić i jak zorganizować się kiedy 4/5 dzieci choruje naraz? Moje 14 sposobów znajdziesz poniżej:

  1. Nie planuję dodatkowych „extrasów” – skupiam się tylko i wyłącznie na tym co najważniejsze, odwołuję dodatkowe spotkania i mniej ważne wizyty lekarskie.

2. Kiedy maluchy mają pozwolenie od pediatry to staram się wychodzić z nimi choć na krótki 15-20 minutowy spacer.

3. Ćwiczę w domu tyle ile mi dają (kiedy jestem przymusowo przykuta na tydzień w mieszkaniu: to boli).

4. Przytulanie, duuużo przytulania.

5. Gotuję rosół i przygotowuję proste, szybkie i sycące potrawy tak, aby jak najmniej czasu spędzać w kuchni: (średnio jeden „lepszy” posiłek dziennie jestem w stanie przygotować), pozostałe posiłki to raczej kanapki, jajecznica, owoce, coś co starszaki są w stanie sami sobie przygotować i nie planuję naleśników, gofrów itp. : są zbyt czasochłonne.

6. Wyciągam książki, kredki, kolorowanki, planszówki i masę solną jako oręż przeciwko nudzie.

7. Słuchamy muzyki dla poprawienia nastroju i organizujemy małe potańcówki jeśli ich stan na to pozwala.

9. Strasznie trudno położyć w ciągu dnia wszystkich na raz: jeszcze mi się nie zdarzyło. Ale staram się jak mogę i dbam o to,aby chociaż najmłodsi mogli się zdrzemnąć w ciągu dnia (sen najlepiej leczy)

10. Pozwalam na trochę więcej bajek, ale też z umiarem.

11. Starszaki mogą normalnie wyjść na podwórko i przewietrzyć się około pół godziny.

12. Wychodzę wieczorem na spacer/do sklepu, aby nabrać sił i zdystansować się do całej sytuacji.

13. Korzystam z pomocy (zrobienie zakupów, czy ciasto od babci już są super)

14. Korzystam z pomocy znajomych kiedy trzeba zawieźć gdzieś zdrowego rodzynka, np. na trening. (Logistyka, logistyka).

Mam nadzieję, że choć jeden sposób Cię zainspirował. Jeśli tak: napisz który?

A Jakie są Twoje sposoby na przetrwanie, gdy dzieci chorują?

Podziel się!