
Nie jestem lekarzem, ani położną, ale urodziłam pięcioro dzieci i myślę, że już czas skonfrontować się z mitami jakie obrosły wokół porodu. Rodziłam w latach 2013-2020 i oto z jakimi mitami się w tym czasie zetknęłam:
- Kiedy odejdą wody szybciej urodzisz.
Przynajmniej w moim przypadku to się nie sprawdziło. Wszystkie moje porody trwały między 11-14h. To zależy też gospodarki hormonalnej w czasie porodu, od indywidualnej fizjonomii. Niektóre kobiety rodzą bardzo szybko, inne dłużej,bo ich ciało nie współpracuje tak jakby się chciało.
2. Po cesarce niemożna już urodzić naturalnie.
W zdecydowanej większości ze względu na bezpieczeństwo rodzącej i dziecka przeprowadza się po prostu kolejną cesarkę – przez strach, że blizna podczas porodu się rozejdzie. Są jednak położne i lekarze, którzy pozwalają na poród naturalny pod kilkoma warunkami – po uprzedniej ocenie ryzyka rozejścia się blizny, jeśli waga dziecka nie przekracza 4kg i dziecko jest w ułożeniu główkowym. Jest to jednak jak najbardziej możliwe.
3. Każdy kolejny poród jest szybszy.
Może nie szybszy, ale mając większe doświadczenie, wiesz czego możesz się spodziewać i jak wygląda cała procedura porodowa i pobyt w szpitalu.
4. Na sali porodowej trzeba leżeć i niemożna wstawać.
Kiedyś może faktycznie to było, jakieś kilkanaście lat temu. Ja się z czymś takim nigdy nie spotkałam. W pierwszej fazie porodu zawsze mogłam chodzić, wziąć prysznic czy korzystać z piłki – oczywiście pod kontrolą położnej, która z zapisu KTG ocenia siłę skurczów i w miarę rozwoju akcji, by zdążyć położyć się przed II fazą porodu. Wiem, że w niektórych szpitalach funkcjonują krzesła porodowe i porody w wodzie-nie miałam okazji sprawdzić czy jest lepiej, domniemam że może to pomagać, bo jednak pozycja na pół-leżąca nie jest pozycją, którą podpowiada mi moje ciało. No ale w szpitalu mają takie wytyczne i nic nie zrobisz. Jest bezpieczniej i wygodniej dla personelu, niekoniecznie dla rodzącej.
5. Trzeba się prosić o leki przeciwbólowe.
Ja nigdy nie spotkałam się z takim podejściem, że nie dostanę leków i już! Mam sobie sama radzić – choć trzeci poród faktycznie odbył się bez leków przeciwbólowych – ze wskazań medycznych, nie z żadnego widzi mi się. Położne pytają i widzą same jak znosimy ból, czy radzimy sobie z nim i czy to już ten moment żeby coś podać dożylnie. Zewnątrzoponowe znieczulenie dostaniemy jeśli akurat jest dostępny anestezjolog – ale osobiście nie polecam (jest przereklamowane). Ból podczas skurczu taki sam, tylko zero czucia w nogach. I utrudniona współpraca z własnym organizmem (nie wiadomo kiedy dokładnie przeć bo nie czuć tego tak wyraźnie)
6. Wąskie biodra są wskazaniem do cięcia cesarskiego.
Wskazania do cięcia cesarskiego wynikają głównie z ułożenia dziecka, bądź chorób ciężarnej. Ja mam wąskie biodra, a nasze dzieci miały wagę od. 3600 do 4100, więc wcale nie najmniejsze. A i większe dzieci przez jeszcze szczuplejsze kobiety się rodzą. Nie ma na to reguły. Bardziej chodzi o budowę wewnętrzną i jak nasz organizm współpracuje z hormonami w czasie porodu niż ma tu coś do powiedzenia nasza budowa.
7. Poród zawsze bardzo boli.
Bolą zawsze skurcze, ale z autopsji powiem Wam, że trzeci poród jakoś dałam radę wytrzymać bez środków znieczulających, czyli aż tak mocno musiało mnie nie boleć;P
Z całą pewnością muszę jednak przyznać, że porody, które zaczynały się u mnie odejściem wód bolały mnie najbardziej, bardzo wyczerpujące i bolesne skurcze, które na dodatek nie przynosiły postępu (szyjka nie chciała się rozwierać).
Wszystko zależy od naszego progu bólu- to co jedną boli tak, że mdleje z bólu, druga będzie w stanie znieść i poradzi sobie. Nie jest na pewno jednak tak, że każdy poród jest nie do przeżycia bez środków przeciwbólowych.
8. Przez cały Twój pobyt na sali porodowej będzie z Tobą położna.
Dobrze jest to sobie uświadomić i uniknąć rozczarowania, ale tak – personel ma często kilka pacjentek w jednym czasie i jeśli w sąsiedniej sali jest potrzebna pomoc – to położna musi być tam, gdzie w danej chwili jest najpotrzebniejsza. Ale spokojnie, cały czas jest się pod zapisem ktg, a jeśli czegoś pilnie potrzebujemy – dzwonimy. Miło jeśli mamy osobę towarzyszącą, to dodaje otuchy, ale w dobie pandemii trzeba się przygotować na to, że porody rodzinne są tymczasowo wstrzymane.
9. I tak nikt nie trzyma się Twojego planu porodu.
Plan porodu zawsze warto sobie zapisać, żeby uwzględnić na spokojnie na czym nam zależy. Personel postara się w miarę możliwości zadbać, by spełnić najistotniejsze punkty – trzeba jednak pamiętać o tym, że najważniejsze jest bezpieczeństwo nasze i dziecka – to jest główny wyznacznik wszelkich decyzji podejmowanych podczas porodu.
10. Nie unikniesz nacięcia krocza.
W Polsce przyjęło się, że bezpieczniej dla rodzącej jest naciąć krocze, bo rana lepiej się goi niż przy pęknięciu samoistnym. To nieprawda. Ja godziłam się z początku na nacięcie, bo sama nie wiedziałam jak to jest – tym czasem przy nacięciu, przerwane zostają mięśnie, ból utrzymuje się długo i jest poważnym utrudnieniem przy opiece nad noworodkiem. Sama decyzja o nacięciu zależy od wielkości dziecka, od jego ułożenia i od położnej – od jej doświadczenia i umiejętności. Na pewno warto krocze odpowiednio wcześniej masować, by je uelastycznić, może to pomóc uchronić przed nacięciem. U mnie przy dwóch ostatnich porodach udało się uniknąć nacięcia – z czego niezmiernie się cieszę! Widzę teraz jaka jest różnica, chociażby to że od razu można normalnie usiąść jest na wagę złota!
Zgadzacie z tymi mitami? A może jeszcze byście coś dopisały?
Paulina Foedke
Joanna
Dzięki za tego posta Paulina 🙂
Pewnie każda z nas ma trochę inne doświadczenia, ale zdecydowanie zgadzam się co do nacięcia krocza. Mnie też nie udało się go uniknąć przy pierwszym porodzie i bardzo cierpiałam. Przy kolejnych trzech położne zadbały żeby moje ciało poradziło sobie samo i było bez porównania lepiej.
Co do obecności położnej to ja mam takie doświadczenie, że w w szpitalu w którym rodziłam trójkę naszych dzieci właściwie cały czas obecna była położna (oraz mój mąż 😉 , a w szpitalu klinicznym w którym musiałam rodzić trzecie dziecko, położnej nie było właściwie przez cały czas. Wchodziła na moment i znikała na dość długo…
Ja zawsze wychodziłam z założenia, że chcę rodzić naturalnie i świadomie nie chciałam żadnych środków przeciwbólowych, i nie żałuję. Wiadomo, skurcze bolą, czasem mocno, ale jeśli myślałam, że już są nie do zniesienia i nie dam rady, to było tylko takie uczucie, bo przecież dałam radę 😀
Paulina Foedke
A ja Ci dziękuję za komentarz! Cieszę się i chętnie przeczytam o przeżyciach innych kobiet:) Po każdym porodzie mam tak, że potrzebuje się wygadać, a teraz spisałam te przeżycia, być może dodadzą otuchy innym, a przy okazji porządkuje mi w głowie i pomaga podsumować to wydarzenie. Jakby nie patrząc poród jest ogromnym przeżyciem dla każdej z nas. Ale tak to prawda co piszesz o skurczach i o bólu nie do zniesienia, tzw.kryzys 8cm towarzyszył mi za każdym razem: obojętnie czy ze znieczuleniem czy bez (zmęczenie, bezsilność,chęć poddania się i ucieczki z sali porodowej!:)