Proces przygotowywania do szkoły rozpoczyna się na tak naprawdę już kilka lat przed siódmym rokiem naszej pociechy. Oczywiście, że przedszkole nam rodzicom w tym pomaga, ale to ostatecznie od nas zależy jak nastawimy dziecko do nauki w szkole. Nasz syn rozpoczyna niebawem swoją szkolną przygodę, a ja o jego szkole rozmyślam już od kilku lat, poczynając od wyboru placówki, a skończywszy na tym jak będzie sobie radził. Ostatecznie wybór padł na szkołę najbliższą naszemu miejscu zamieszkania. Z kilku przeczytanych książek i moich rozmyślań postanowiłam stworzyć ten wpis.

- Rozmowa. Nieodzowna część naszego życia. Z pewnością o szkole warto rozmawiać, opowiadać naszym dzieciom jak my zapamiętaliśmy ten okres naszego życia. Połóżmy jednak nacisk na nasze pozytywne wspomnienia. Zresztą któż z nas na wspomnienie o beztroskich szkolnych czasach nie czuje przyjemnego uczucia w żołądku? Dzieciom również udzielą się emocje z jakimi będziemy o szkole opowiadać.

2. Odwiedźcie nową szkołę wspólnie. Starajmy się wspierać dziecko szczególnie w pierwszych dniach i tygodniach. Dla niego wszystko będzie nowe. Nauczyciele, koledzy, koleżanki, nowy budynek. To wszystko razem wzbudza wiele emocji. Dlatego tak ważne jest, aby jeszcze w czasie wakacji odwiedzić nowy budynek po raz pierwszy razem z dzieckiem. Będzie się ono czuło pewniej, gdy nadejdzie 1 września.

3. Pozytywne nastawienie.
Starajmy się o szkole mówić pozytywnie, jako o nowym wyzwaniu i ciekawym doświadczeniu. Nie zapominajmy jednak opowiedzieć o trudnościach jakie mogą spotkać nasze dzieci. O naszych gorszych ocenach i kłopotach z rówieśnikami. Nie jestem psychologiem, ale zachęcam byśmy jako rodzice kładli pozytywne podwaliny do tego, co się będzie działo, jednocześnie pozwalając dziecku na przeżywanie wszystkich emocji związanych z pierwszymi dniami/tygodniami w szkole.

4. Szacunek dla nauczycieli i WSZYSTKICH pracowników szkoły.
Ten punkt jest chyba jednym z ważniejszych. Nie sądziłam, że przyjdzie mi go tu wpisywać, ale po obejrzeniu wywiadu na temat relacji rodzic-nauczyciel w polskiej szkole, aż mnie zamurowało, gdy dowiedziała się z czym tak naprawdę muszą się mierzyć NAUCZYCIELE. Z podstawową rzeczą: brakiem szacunku ze strony rodziców, a co za tym idzie samych dzieci.
Stąd gorący apel do wszystkich rodziców dzieci szkolych, aby wpajać swoim pociechom postawę szacunku do innych ludzi. Starszych, spotkanych na ulicy, wszystkich! Już za moich szkolnych czasów bardzo nie na miejscu uważałam poniżające odnoszenie się do nauczycieli i pracowników szkoły. Zdarzały się takie przypadki, przynajmniej moja pamięć coś takiego zachowała. Moim zdaniem taka postawa dziecka, szczególnie w wieku 7-10 lat wynika z postawy rodzica. Nie chce mi się wierzyć, że dziecko samo jest w stanie wpaść i zdobyć się na obraźliwe i poniżające słowa względem dorosłych. Jeśli rodzice uważają się za lepszych, bo pracują w banku, czy mają własną firmę, pozwalają sobie na obraźliwe słowa w domu przy dzieciach w stosunku do nauczycieli to czego tego dziecka nauczą? Przykro to stwierdzać, ale mam wrażenie, że z tym tematem wyglądamy w Polsce krucho. Podobnie ma się sytuacja względem policjantów, polityków, sprzedawczyń w sklepie. Ocenia się ludzi po tym gdzie pracują i co posiadają, odbiera się im ludzką godność krzywdzącymi opiniami. Brakuje w naszym kraju szacunku. Skoro oddaję moje dziecko pod opiekę innych osób, świadomie się na to decyduję (nie muszę, mogę EDUKOWAĆ DOMOWO), a dzięki ich pracy mogę realizować swoje własne cele zawodowe to należy się minimum szacunku do tych właśnie osób. Uczmy tego nasze dzieci i utrzymujmy pozytywne relacje z nauczycielami:) Nie bądźmy roszczeniowi i pretensjonalni tylko trzymajmy się ustalonych wcześniej z nauczycielami reguł, rozmawiajmy ze sobą, a nade wszystko pamiętajmy, że obowiązują nas zasady moralne.

5. Nie zmuszajmy do nauki przedwcześnie.
Jeśli dziecko wykazuje chęci i predyspozycje do nauki np. czytania czy matematyki, to super. Naszą rolą jest te zainteresowania podtrzymywać i rozwijać. Ale nic na siłę, bo przyniesie to skutek odwrotny. Zresztą dla rozwoju dziecka nie ma absolutnie znaczenia czy nauczyło się ono czytać już przed rozpoczęciem pierwszej klasy czy w klasie trzeciej. Nie porównujmy naszych dzieci pod tym kątem, to może być krzywdzące. Sama miałam takie zakusy, żeby podkładać naszemu synowi aktywności, zagadki, zabawy wykraczające ponad jego możliwości, przeznaczone dla starszej grupy wiekowej. To nie przyniosło pozytywnych efektów, nie przyniosło właściwie żadnych efektów, poza takimi, że trzeba było odłożyć te gry na później i poczekać aż dziecko będzie na nie gotowe;)

6. Samodzielność.
Uczmy nasze dzieci samodzielności. Mnie jako mamie wielodzietnej przychodzi to nieco łatwiej, bo siłą rzeczy nie jestem w stanie pomagać najstarszemu podczas, gdy troje młodszych bardziej potrzebuje mojej pomocy. Wzmacniajmy samodzielność u naszych dzieci. Pochwalmy za to, że potrafią same zrobić sobie kanapkę czy porządnie się ubrać. To ważne dla ich pewności siebie. Im więcej będą potrafiły zrobić przy sobie same tym pewniej będą się czuły w nowej grupie i w towarzystwie nowych nauczycieli. Oczywiście prosić o pomoc też trzeba umieć, więc nie idźmy całkiem w druga stronę. Ja się umówiłam z moimi dziećmi w ten sposób, że zanim poproszą kogoś dorosłego o pomoc, niech przynajmniej chociaż raz spróbują zrobić daną rzecz sami. I najwyraźniej póki co ta umowa działa.
Może macie jeszcze jakieś propozycje o których ja zapomniałam?
Piszcze śmiało w komentarzach!
Paulina Foedke